O rodzie,o krainie...
*z daleka widać było jak stare,dębowe drzwi otwierają sie,a w nich ukazuje się krucha driada.Zamyka je,parenastoma krokami ogród przemierza po czym furtę miedzianą otwiera.Owa ustępuje z cichym skrzypnięciem.Driada idzie dalej,w kierunku dość stromego zejścia nad morze.Zeszła po nim powoli i ostrożnie.Już jest nad morzem.Idzie wtem w stronę dość dużego wyżlobienia w skale,na kształt ławeczki.Siada w nim i na morze spogląda.Uśmiech na jej twarzy wykwitł,była taka spokojna,jak nigdy...*
Offline